Ekspert kredytu hipotecznego Bożena Myszczyszyn

Kilka słów o mnie

W trakcie spotkań Klienci dzielą się ze mną swoimi historiami.
Opowiadają i odpowiadają na pytania, które zadaję w związku z kredytem, bo kredyt hipoteczny przeplata się z życiem. Mam głowę pełną opowieści z życia moich Klientów. Dla równowagi dzielę się moją historią, nieco dłuższą i mniej formalną niż ta z zakładki O mnie„.

Dzień dobry! Nazywam się Bożena Myszczyszyn i jestem pośrednikiem kredytowym, ekspertem kredytu hipotecznego, agentem pośrednika finansowego, specjalistą ds. finansów i osobą, z którą bezpośrednio rozmawiasz jako Klient. Żyję z kredytów i żyję z kredytem. Hipotecznym oczywiście. Ogólnie nie polecam życia (konsumpcji) na kredyt (wiem coś o tym), ale zakup mieszkania czy domu to inna sprawa. Kredyt hipoteczny ma sens. Pozwala spełnić marzenia, zapewnić bezpieczeństwo i podstawowy komfort życia. Robię rzeczy ważne, bo kredyt hipoteczny i realizacja Twoich planów są ważne. Dalej będzie długo i raczej nudno. Ekonomia, ekonomia, ekonomia

Jak zostałam Technikiem Ekonomistą z umiejętnością maszynopisania?

W podstawówce byłam raczej uczniem czwórkowym z piątkami z matematyki. Zmorą mojej Mamy i nauczycieli było podpowiadanie innym uczniom, za co od czasu do czasu zbierałam „dwójki”. Moją zmorą natomiast były błędy ortograficzne, choć nie przeszkadzało to Polonistce zabrać mnie na olimpiadę z języka polskiego. Udział w Wojewódzkim Konkursie Matematycznym dał mi zwolnienie z egzaminu wstępnego, a wybór liceum nasunął się sam. Bo co można wybrać chcąc mieć zawód i mając do wyboru ogólniak, medyk, ekonomik i zawodówkę?

No przez moment chciałam być krawcową lub sprzedawczynią

Posłuchałam jednak Mamy, która jako najstarsza z rodzeństwa nie mogła się uczyć i robiła wszystko, by jej dzieci się uczyły. Mama mówiła „w sklepie możesz sprzedawać zawsze”.

Liceum Ekonomiczne przygotowywało świetnie do zawodu sekretarki oraz pracownika działu księgowości. Nie było wtedy komputerów w firmach, stąd umiejętność pisania na maszynie to było coś!

Tytuł TECHNIKA EKONOMISTY dostałam bez wysiłku, bo jako laureatka I Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej byłam zwolniona z egzaminu zawodowego.

Pracy nie ma, to może studia?

Dokładnie tak. Gdybym od razu po liceum otrzymała propozycję pracy, pewnie nie poszłabym na studia. Ale z pracą było ciężko, więc nie mając lepszego zajęcia złożyłam papiery na uczelnię wyższą.

Wtedy to była Akademia Ekonomiczna w Poznaniu.

Ja, uczeń piątkowy z matematyki, właśnie matematykę na egzaminie wstępnym oblałam. Miałam poprawkę. Potem na pierwszym roku studiów również poprawiałam właśnie matmę!

Za to dumna jestem z PIĄTKI na egzaminie z EKONOMETRII na trzecim roku studiów. To był trudny przedmiot i wszyscy studenci mieli równe szanse niezależnie od ukończonych wcześniej szkół średnich.

Magister Ekonomii i bez znajomości ani rusz…

Z tytułem technika ekonomisty o specjalności ekonomika i organizacja przedsiębiorstw „dla odmiany” jako kierunek studiów wybrałam ekonomikę i organizację produkcji w zakresie ekonomiki i organizacji PRZEMYSŁU. Uprzedzałam, że będzie nudno. Ale co miałam wybrać mając do wyboru przemysł, budownictwo i rolnictwo? To był okres, gdy na uczelni był przedmiot zwany ekonomią polityczną kapitalizmu, a mikro i makroekonomia weszła do programu nauczania dopiero od następnych roczników.

A te znajomości?

Mój promotor miał ogromne „zaufanie” do inteligencji studentów 😉 , stąd wszyscy pisali prace magisterskie według jednego schematu. Zmieniała się analizowana firma, czyli podstawiało się swoje dane. Materiał do pracy magisterskiej zbierałam w prawdziwym przedsiębiorstwie. Firma miała przeprowadzkę do nowej siedziby i dokumenty z lat poprzednich zostały w archiwum. Okazało się jednak, że dyrektorem ekonomicznym w firmie jest mąż koleżanki mojej starszej siostry. Dyrektor zarządził, że trzeba do archiwum pojechać i te dane dostarczyć. Pewnie bym archiwalnych danych nie wydobyła, gdyby nie znajomości…

Praktyki robotnicze i pierwsza praca z sierpem w dłoni

To przecież oczywiste, że aby zostać ekonomistą, trzeba być najpierw robotnikiem. Wezwanie na praktyki dostałam zaraz po informacji o przyjęciu do Liceum Ekonomicznego. Dosłownie praca z sierpem w dłoni przy pielęgnacji młodego lasu. Wyszłam z tego prawie bez szwanku 🙂 .

W końcu też mogłam sprawdzić, jak to jest być sprzedawczynią. Miesiąc obowiązkowych praktyk robotniczych przed studiami wyższymi odbyłam właśnie jako sprzedawca w sklepie spożywczym na poznańskich Smochowicach.

W międzyczasie przez całe liceum i studia pracowałam w okresach wakacyjnych. W końcu w ostatnie studenckie wakacje koleżanka pyta: „Po co znowu szukasz sezonowej pracy, zamiast normalnego zajęcia?

To było mądre pytanie, posłuchałam.

Praca w banku

Szukając pracy robiłam obchód po mieście. Wracając do akademika mijałam Kredyt Bank S.A., weszłam, trafiłam na rekrutację i po chwili rozmawiałam z Główną Księgową. Dostałam tę pracę, w dziale ekonomicznym oddziału banku. Pracę w banku zaczęłam równolegle z ostatnim rokiem studiów, które kontynuowałam w trybie dziennym. Dziś może się to wydawać dziwne, bo to przecież bank, korporacja, stres, ale ja ogromnie tę pracę wtedy lubiłam. Lubiłam atmosferę pracy i ludzi, z którymi pracowałam.

Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam dzieci…

Pożegnałam też panieńskie nazwisko (Twardowska), a w 1995 roku zniknęłam z banku na prawie 6 lat.

Wróciłam pod koniec 2000 roku, z trójką dzieci i zastałam nowy świat.

Świat WINDOWSA, poczty elektronicznej i otoczenia sieciowego…

Nie byłabym jednak sobą, gdybym się do tej sytuacji nie przygotowała. Poinformowałam firmę, że jestem gotowa do powrotu i dałam sobie rok czasu. Wróciłam, gdy bank otwierał filie i w oddziale zwolniło się stanowisko. Jeszcze w trakcie urlopu wychowawczego odwiedziłam kilka razy bank, ucząc się nowych obowiązków od osoby, która właśnie awansowała i odchodziła. Po moim powrocie od razu samodzielnie kontynuowałam zadania. Moje nowe stanowisko to był obszar rezerw (wtedy to wymagało naliczania i księgowania „na piechotę”) i windykacji sald debetowych na rachunkach osób fizycznych (w tym wystawianie Bankowych Tytułów Egzekucyjnych).

Tak dobrnęłam do roku 2006 i kredytów hipotecznych

Banki z upływem lat zmieniały systemy operacyjne na scentralizowane i sukcesywnie wyłączały z obsługi oddziałowej kolejne obszary. Również moja działka windykacyjna powędrowała na poziom centralny.

Z początkiem 2006 roku przeszłam do kredytów hipotecznych. Procesowania wniosków w systemie i sposobu prowadzenia rozmów z Klientem uczyła mnie osobiście Pani dyrektor, ta sama, od której kiedyś przejmowałam windykację. Do zespołu „kredytowców” trafiłam przygotowana do pracy i na początek zaczęłam „odkopywać” zaległe wnioski Klientów o różnego rodzaju zmiany do umów.

Pamiętam mojego pierwszego Klienta na kredyt hipoteczny. Na koniec otrzymałam w podziękowaniu dużą bombonierkę Merci. Od tego momentu nieprzerwanie zajmuję się kredytami hipotecznymi.

Przychodzi się do firmy, odchodzi się od ludzi…

Kryzys 2008 roku, spadek sprzedaży, redukcje etatów, odejścia kolejnych pracowników, zmiana dyrektora regionalnego i na koniec zmiana menadżer. A za drzwiami zbliżająca się fuzja banku.

Moje drogi z bankiem zaczynały się rozchodzić, na poziomie wartości.

Do dziś brzmi mi zdanie w uszach „jeśli klient odejdzie, będziesz miała na jego miejsce czterech innych”.

Ten rozdział dobiegał końca.

Punktem kulminacyjnym i „biletem w jedną stronę” było moje odwołanie od oceny rocznej. Odwołanie to spowodowało zmianę oceny dla doradców hipotecznych, ale też ściągnęło kontrolę, bo dyrekcja musiała się tłumaczyć. Sytuacja w oddziale ocierała się o mobbing. Wkrótce po moim odejściu podziękowano menadżer, a potem również dyrektor.

Wcześniej skonsolidowałam pod hipotekę zobowiązania konsumpcyjne. Przygotowałam się na okres niższego dochodu. Z bankiem definitywnie rozstałam się pod koniec 2011 r.

Długom konsumpcyjnym mówię stop!

Odchodząc z banku nie miałam żadnych oszczędności i dwa wspólne kredyty hipoteczne do spłaty (mieszkaniowy w CHF i konsolidacyjny w PLN). Jednocześnie do mnie dotarło, że coś jest nie tak.

Jeden kredyt hipoteczny, drugi, trzeci i za każdym razem „przy okazji” konsolidacja kolejnych kredytów konsumpcyjnych. Czas się przestać zadłużać! Zostawiłam jedynie kartę kredytową i od roku 2010 nie zaciągnęłam żadnego nowego kredytu gotówkowego. Mam i spłacam wyłącznie kredyt hipoteczny.

Na własnej działalności gospodarczej

W styczniu 2012 roku rozpoczęłam działalność gospodarczą i zaczęłam działać w pośrednictwie finansowym, nadal zajmując się kredytem hipotecznym. Na starcie bardzo pomogły mi Osoby, z którymi wcześniej pracowałam w banku i które wiedziały, jak pracuję. Po drodze była współpraca z biurem nieruchomości, co dało mi doświadczenie, z którego korzystam do dziś. Pierwsze pozytywne opinie o mojej pracy umieścili w sieci moi Klienci bankowi. Wielu Klientów bankowych do mnie wróciło już w nowym miejscu.

Studia podyplomowe

Chyba byłam pierwszą osobą, która w 2015 roku pobiegła złożyć dokumenty na I edycję studiów podyplomowych „Bankowość i doradztwo finansowe”. To było to, czego potrzebowałam uwzględniając okres jaki upłynął od moich studiów magisterskich. Myślałam, że miejsc zabraknie (nie zabrakło). To była dobra decyzja.

Rok 2019 i zmiana pośrednika

Rozstałam się z Open Finance S.A. i rozpoczęłam współpracę z Grupa ANG S.A. w zespole SprawdzonyEkspert.pl. Ta zmiana znowu zajęła mi rok, bo ciężko wyjść z branży mając tematy w toku.

Wyznaczyłam jednak „deadline”, do którego złożę wypowiedzenie.

Nowe biurko czekało na mnie kilka miesięcy.

Tym razem czułam się niekomfortowo wręczając swoje wypowiedzenie kierownikowi oddziału.

Po prostu dojrzałam do tego, by rozstać się z narzędziami, porównywarką, telefonem, mailem i rzeczywiście chciałam się realizować zawodowo gdzie indziej.

Jednocześnie od dłuższego czasu spoglądałam w kierunku Grupa ANG S.A. i wartości, jakie reprezentuje firma.

Blog kredytowy

Jako ekspert kredytu hipotecznego dzielę się wiedzą na blogu kredytowym w obrębie mojej strony internetowej. Prowadzenie bloga daje mi dużo satysfakcji. Dla uproszczenia tekstu w odbiorze, łatwości pisania i czytania, przyznaję, że w treści zdarza mi się używać rodzaju męskiego. Tak mi po prostu łatwiej. Zapewniam jednak, że artykuły kieruję do Wszystkich.

Z kolei dla równowagi domena internetowa jest rodzaju żeńskiego. Jednocześnie jako kobieta wolę tytułować się ekspertem kredytowym, a nie ekspertką kredytową. To taki szczegół 🙂 . Nie czepiajmy się jednak słówek.

Jeśli masz wątpliwości po przeczytaniu mojego artykułu możesz dopytać drogą telefoniczną lub mailową. Odpisuję na każdą tego typu wiadomość. W ten sposób również ja się rozwijam. Możesz też zaproponować temat artykułu.

Treści na blogu redaguję samodzielnie, dokładam staranności, sprawdzam, aktualizuję informacje. Pamiętaj jednak, że nie ponoszę odpowiedzialności za skutki Twoich decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w artykułach. Sprawdzaj informacje, a w razie potrzeby skorzystaj z pomocy prawnej.

Jak zwracam się do Klientów?

W treści wpisów piszę najczęściej per „Ty”. W relacji z Klientem używam oczywiście zwrotów grzecznościowych: Dzień Dobry, Pan, Pani, Państwo. Powiedz mi, jeśli mam się zwracać inaczej.

 

Jeśli wolisz bardziej oficjalny przekaz zapraszam na zakładkę O MNIE. Tam znajdziesz informacje o moim wykształceniu, certyfikatach i doświadczeniu zawodowym.

Bożena Myszczyszyn Ekspert Kredytu Hipotecznego Poznań